W naszym domu chyba żadna rzecz na dłużej nie zagrzeje jednego miejsca :).
Mój mąż już nie komentuje, tylko pomaga mi przetaszczyć wszystko, dla czego znalazłam nową lokalizację :). Dzielny facet.
Nie wiem jak to jest, czy Wy macie podobnie, ale ja nie mogę zbyt długo egzystować w pomieszczeniu, w którym się nic nie zmienia.
W pewnym momencie zaczyna mnie wręcz drażnić, swędzą mnie ręce, aby po raz kolejny coś przestawić. Żeby mi się to kilka razy do roku przytrafiało to dałoby się to jakoś przetrwać.
U mnie średnio kilka razy tygodniu coś się zmienia. To chyba objaw jakiejś choroby :).